Mimo że do prawdziwego Śródziemia nieco nam daleko, to ja, jako że cząstka mojego serduszka jest nieco geekowata, znalazłam jego odrobinkę nawet w czymś tak trywialnym jak mój ogród. Mimo że nie ma tam elfów. Ani łosi. Wybrałam się więc na małą wyprawę, która jest niczym wobec drogi do Mordoru, ale za to jest o wiele przyjemniejsza.
Wszystkich nieobeznanych z tematem również serdecznie zapraszam - chociażby po to, by popatrzeć na Arty'ego ;D